środa, 1 grudnia 2010

Jak dom schować w domu czyli opowieść o psim głodzie

„Nie potrafimy żyć bez problemów” jak mawia mój mąż. W domu mieliśmy nadal pewne kłopoty z Kendi, które powróciły po pojawieniu się drugiego psa w stadzie, a tymczasem pojawiły się nowe. Zjedzony drewniany parapet, wygryzione 4 skrzydła drzwi, zjedzone pół fotela w samochodzie. Pies zdołał je zjeść w godzinę. Pobyt w samochodzie wynikał z pomysłu na izolację Kendi i Dżiny jako remedium na zniszczenia. Postęp zniszczeń następował błyskawicznie – wygryziona narzuta pieczołowicie szyta przez 3 dni, zestaw książek z dwóch dolnych półek, poszarpany tapczan, pogrom kurtek w szafie, wygryzione buty. Książki można schować, pokoje zamknąć, ale parapetu ani drzwi schować się nie da!

Wilczyca miała nieustające problemy z trawieniem, co nas w obliczu zastosowanej przez nią diety nie dziwiło. Kolejni weterynarze robili badania (ze względu na zmiany skórne), zmieniali dietę – bezskutecznie i dobitnie powiem – bezmyślnie. Poza tym pies był aktywny (to wymuszała Kendi), ale szybko się męczył.

Przyczyny powyższych problemów poznaliśmy niebawem podczas wizyty Psiego Psychologa. Niecierpliwych uspokoję – wszystko miało dobre zakończenie. Zdjęcia naszej wspaniałej wilczycy w galerii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz